Dlaczego ubieranie się bywa tak trudne? - o funkcjach wykonawczych


Problem z umyciem zębów, dziecko się zawiesza. Problem z ubraniem się, dziecko robi to niechlujnie mimo ciągłych upomnień. Problem z odrobieniem lekcji, dziecko nie może się zabrać do działania lub cyzeluje pracę w nieskończoność,a jeszcze pięć innych czeka. Problem ze skupieniem uwagi na zadaniu, dziecko co chwila się rozprasza lub ucieka w swoje ulubione, powtarzalne czynności. Problem z posprzątaniem pokoju, dziecko perfekcyjnie posegreguje tylko jeden rodzaj klocków, a później zaczyna się bawić znalezioną zabawką. Za tymi wszystkimi wymienionymi problemami stoją funkcje wykonawcze.


Funkcje wykonawcze - czym one są?

Jest to zespół umiejętności niezbędnych przy organizacji planów czynności, które podejmujemy do osiągnięcia jakiegoś zamierzonego celu (np. ubranie się, prowadzenie samochodu, przygotowanie prezentacji, ugotowanie obiadu, itd.). One pozwalają nam na koncentrowaniu się na tym co istotne, pozwalają hamować impulsywne reakcje, elastycznie dostosowywać się do zmian w otoczeniu, myśleć przed działaniem, a także oceniać efekty naszych poczynań. Obszar w mózgu odpowiedzialny za nie to płaty czołowe (jedne z później dojrzewających struktur mózgu, dlatego małe dzieci nie potrafią jeszcze planować, przewidywać skutków swoich działań, i również m.in. ich niedojrzałość stoi za impulsywnością). Można o niej myśleć, jak o dyrygencie-szefie, który zawiaduje tym, jak mamy działać i reagować w danej sytuacji, gdy rutyna i wyuczone automatyzmy nie wystarczają.

Ale zaraz, zaraz przecież takie ubieranie się to właśnie rutynowa czynność - ktoś może powiedzieć. Dla nas może tak, ale my mamy za sobą lata doświadczeń i już wielokrotni przepracowanych najróżniejszych sytuacji, gdy urywa się guzik we właśnie zakładanej spódnicy, gdy tuż przed wyjściem plamimy bluzkę kawą, gdy okazuje się, że zaczyna lać za oknem lub gdy oczko pójdzie w rajstopach. Nie myślimy o tym wszystkim, tylko automatycznie, sięgamy po spodnie zamiast spódnicy, wyciągamy nowe rajstopy, bierzemy parasol, czy zarzucamy sweter na poplamiony t-shirt, gdy nie mamy czasu się już przebierać. Ponadto jest to dla nas tak oczywiste, że w międzyczasie, myjemy zęby, odbieramy telefon, układamy obiadową listę zakupów i poganiamy dzieci, kontrolując czas.


A teraz spróbujmy się postawić w ciele dziecka ze spektrum autyzmu, które ma za zadanie przecież "tylko" się ubrać. Z naszej perspektywy może to wyglądać tak:
Ubranie przyszykowane leży na łóżku, nic tylko założyć i gotowe. A tymczasem, wchodzimy do pokoju, a dziecko w majtkach i jednej skarpetce jeździ samochodzikiem po dywanie. Ok, upominamy i wychodzimy. Po kolejnej chwili lekko zdenerwowani patrzymy jak dziecko próbuje wciągnąć spodnie tył na przód. Po kolejnych dziesięciu przypomnieniach i upływie 30 minut, wynurza się dziecko z pokoju w krzywo zapiętej koszuli, z wyłażącymi połami zza spodni, rozczochrane i może nawet w dwóch różnych skarpetkach. No kurczę, święty by stracił cierpliwość, prawda...?

A z perspektywy dziecka:
Ok., mam się ubrać, zdejmuję piżamę, zakładam majtki. Próbuję założyć skarpetkę, palce u stopy nie wiedzieć czemu się nie mieszczą, niewyuczone dłonie męczą się z wysiłku, o kurczę jest tył na przód. No dobra to zdejmuję i próbuję jeszcze raz. Uff, udało się. Pora na drugą skarpetkę. Gdzie ona jest...? Nie mam pojęcia, gdzie ją położyłem, zaglądam pod łóżko. O autko! Ale fajnie kółka się kręcą, rany uwaga, zaraz będzie wypadek, potrzebna karetka, io, io, io! Mama weszła, no tak miałem się ubrać, no dobra to druga skarpetka. Tamta nadal jest zagubiona. Dobra, nieważne, założę inną. Kolej na spodnie. Mama znów zagląda, no tak chyba rzeczywiście, próbowałem założyć spodnie na odwrót. Ooo, za oknem słyszę śmieciarkę, uwielbiam obserwować jej pracę. Itd...

Można tę sytuację rozpisać na wiele możliwych scenariuszy, ale u jej podłoża leżą słabo rozwinięte funkcje wykonawcze. To co nam przychodzi naturalnie, to co dzieci w normie rozwojowej opanowują przy okazji w toku rozwoju, dla dzieci z ASD (autism spectrum disorder) jest wyzwaniem, wynikającym z innej pracy i budowy mózgu w obszarze płatów czołowych.

Deficyty funkcji wykonawczych:



  1. Planowanie działań - trudności z planowaniem, stawianiem celów, problemy z kolejnością wykonywania zadań, trudności w szukaniu rozwiązań.
  2. Koncentracja na zadaniu i przenoszenie uwagi - łatwe rozpraszanie się, albo nadmierne skupianie się na szczegółach, problem z filtrowaniem rozpraszających bodźców, trudności z wyszukiwanie istotnych informacji, trudności z przełączaniem się między zadaniami, zawieszanie się.
  3. Kontrola własnej pracy - słaba umiejętność oceniania własnego zachowania, efektów działania, przebiegu pracy.
  4. Hamowanie impulsów - nieprzemyślane działanie, przerywanie czynności, ogólna impulsywność.
  5. Elastyczność w działaniu - trudności w przełączaniu się z jednego zadania na drugie, trudności z akceptowaniem nieprzewidzianych zmian.
  6. Zdolności organizacyjne - chaotyczne działanie, zapominanie, niezorganizowanie, problem z organizowaniem czasu i przestrzeni.
  7. Pamięć wykonawcza - słabe umiejętności przechowywania informacji w pamięci krótkotrwałej, także podczas wykonywanie jakiegoś zadania, częste zapominanie o celu, trudności ze złożonymi poleceniami i dużymi zadaniami.
Z wymienionych wyżej deficytów nie musisz obserwować wszystkich u swojego dziecka, ale myślę, że wiele rozpoznasz. Co więcej te trudności są niezależne od możliwości intelektualnych, czy wieku dziecka. 

Wracając do tej prostej czynności, jaką wydawałoby się jest ubieranie się, musimy podczas jej wykonywania JEDNOCZEŚNIE:

  • cały czas kontrolować sytuację (czy zakładamy ubranie w odpowiedniej kolejności, czy nie jest ono poplamione, czy jest dostosowane do pogody i okoliczności, itd.)
  • decydować co jest potrzebne (kolejne części garderoby, w określonym porządku, może pasek do spodni, może łyżka do butów)
  • planować reakcje (jeśli jesteśmy w miejscu publicznym to nie możemy zdjąć spodni, by poprawić sobie źle ułożony szew w bieliźnie)
  • monitorować własną pracę podczas jej wykonywania (czy spodnie się nie zawinęły, czy nie ma oczka w rajstopach, czy nie zakładamy ubrania na lewą stronę)
  • oceniać skuteczność działania (czy wszystko pasuje, czy wszystko jest na swoim miejscu, itd.)
I tak można rozpisać każdą nawet najprostszą wydawałoby się czynność. Wymaga to od nas równoległego przetwarzania wielu informacji, ignorowania rozpraszających bodźców, kategoryzowania spływających informacji, elastycznego dostosowywania się do sytuacji. A dodajmy do tego lęk w związku z np. nową sytuacją... Kto z nas pamięta swoje pierwsze kilometry po zdaniu prawa jazdy? Byliśmy cali spięci, nad każdą czynnością musieliśmy aktywnie myśleć i kontrolować sytuację. Jeżeli nie byliśmy urodzonymi kierowcami, to po każdej pokonanej trasie wysiadaliśmy wykończeni. Ale wraz z kolejnymi przejechanymi kilometrami nabywaliśmy doświadczenia, automatyzowaliśmy wiele procesów, już nie kontrolowaliśmy nerwowo liczników w samochodzie, nie zastanawialiśmy się, który bieg wrzucić, nie planowaliśmy 5 km wcześniej zmiany pasa ;). W pewnym momencie osiągnęliśmy już taki automatyzm, że z zaskoczeniem odkrywaliśmy, iż jesteśmy już u celu podróży.

Perfekcjonizm i inne trudności

Osoby ze spektrum ponadto mają problem z określeniem czego się od nich oczekuje. My spodziewamy się dostosowania się do niepisanych reguł i oczekujemy rezultatów. A dzieci nie rozumiejąc, postępują niezgodnie z nimi są krytykowane, co tylko potęguje lęk przed podejmowaniem nowych wyzwań w tak niejasnych dla nich okolicznościach. Co więcej dużym problem jest sprostanie oczekiwaniom, gdy tak na dobrą sprawę, nie wiadomo, jaki rezultat jest "wystarczająco dobry" i jednocześnie nie rozumiejąc celu danej czynności. A to prowadzi w prostej linii do perfekcjonizmu - wszystko musi zostać wykonane idealnie, bo to najprostszy sposób by uniknąć krytyki. Zwłaszcza gdy nie wiadomo, jaki rezultat będzie wystarczająco zadowalający dla otoczenia.

Dodajmy do tego nieumiejętność odczytywania intencji innych ludzi, nieuświadamiania sobie praw rządzących relacjami społecznymi, chociażby takiej prostej zasady, że ludzie oceniają nas również po wyglądzie. Plus problem z ocenianiem własnej pracy i mamy efekt, dziecko po raz kolejny wygląda niechlujnie. Bo zwyczajnie nie pomyślało, by po ubraniu się rzucić okiem w lustro. Ale to nie wynika z jego złych intencji. To wynika z tego, że nie rozumie i - jeszcze - nie umie. Ale nic nie stoi na przeszkodzie by się nauczyło i skompensowało wiele z tych braków, wynikających z osłabionych funkcji wykonawczych, przy naszej pomocy. By to, co na obecnym etapie wymaga nieustannego wysiłku z jego strony, w pewnym momencie zmieniło się w nawyk i rutynę. Po prostu w tych aspektach potrzebuje wsparcia i pomocy, bo samo nie umie wypracować odpowiednich strategii i nie ma też narzędzi do tego. Nas też ktoś kiedyś musiał nauczyć prowadzić samochód :).

Ale o tym przy następnym wpisie :).




P.S.
Pracuję z rodzinami, dziećmi i dorosłymi stacjonarnie w Warszawie, ale również są możliwe konsultacje on-line. Czasem jestem tłumaczem, czasem przewodnikiem, a niekiedy detektywem w świecie, gdzie spektrum spotyka się z NT, czyli w świecie pełnym neuroróżnorodności. Nie zmieniam człowieka w spektrum, tylko pomagam otoczeniu i bliskim zrozumieć czym ten autyzm jest. Jak czasem niewielkie zmiany mogą mieć kolosalne znaczenie. A samemu człowiekowi staram się pomóc zapewnić optymalne warunki, by mógł ujawnić pełnię swojego potencjału. Skupiam się na emocjach i komunikacji, bo to podstawa naszego życia społecznego. Zapraszam serdecznie do kontaktu przez mail: autyzmidealny@gmail.com

Pozdrawiam ciepło - Wanda Kwaterniak - Terapeuta

Komentarze

Popularne posty